Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. (Rz 5, 15)
Jezus powiedział do swoich apostołów: Nie bójcie się ludzi. Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć. Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach! Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli. Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. (Mt 10,26-33)
Podczas mojej pracy misyjnej w Ameryce Środkowej wielokrotnie spotykałem się z ludźmi, którzy prosili o chrzest dla swoich dzieci i tak naprawdę nie umieli wytłumaczyć, o co proszą. Zupełnie nie rozumieli, czym jest sakrament chrztu, jednak ich wiara i potrzeba serca rozumiana na ich sposób była wielka.
Odnoszę wrażenie, że u nas jest podobnie, gdy obserwuję to wszystko, co często dzieje się z przygotowaniem do Pierwszej Komunii Świętej. Niejednokrotnie fason sukni, a potem fryzjer i profesjonalny makijaż dziewczynek są ważniejsze niż obecność Boga w komunii. Równie niepoważnie traktuje się sakrament małżeństwa. Nie tak rzadko przecież wielu młodych już na starcie wspólnego życia świadomie i dobrowolnie wybiera grzech. Żyjemy jakby VI przykazanie Dekalogu przestało już obowiązywać. Szybko traci się nam świadomość tego, co najświętsze. A najświętszy jest Bóg. My możemy wybierać i być razem z Nim lub z tego wspólnego przebywania zrezygnować, wybierając grzech. Nie chcemy sobie uświadamiać, że wspólne przebywanie z Bogiem można utracić na zawsze, na całą wieczność.
Kiedy wspominam wiarę ludzi z pokolenia naszych babć i rodziców, a teraz patrzę na wiarę ich wnuków i prawnuków, uświadamiam sobie, że bardzo szybko wielu młodych ludzi zachłysnęło się „świecidełkami” współczesnego świata. Chyba bezmyślnie, bezrefleksyjnie rezygnują z tego, co najcenniejsze, najdroższe i najświętsze. Szatan oszukuje nas dokładnie tak samo, jak kiedyś w raju Adma i Ewę. Oni byli razem z Bogiem, żyli w komunii z Nim, ale szatan zrobił wszystko, by dokonali złych wyborów; by stracili raj i bliskość z Bogiem. Dzisiaj zły duch nie wymyśla niczego nowego. Tak samo bazuje na naszej wolności i tak nas zwodzi, jak pierwszych ludzi, a my bezmyślnie i z łatwością stawiamy na szali całe nasze życie wieczne.
Dla wielu z nas rezygnacja z niedzielnej Eucharystii, staje się czymś, co nie przynosi już żadnego bólu serca. Nie mamy świadomości, że tracimy to, co najistotniejsze w życiu. Nie uczestnicząc w Eucharystii, nie będziemy blisko Jezusa, czyli kogoś, kto wykupuje mnie w tej godzinie swoją krwią. Oddaje swoje życie za moje przebywanie z Bogiem, czyli moje niebo. Tam, gdzie jest Bóg, tam jest niebo. Śmierć w sensie biblijnym oznacza brak łączności z Bogiem i w tym znaczeniu następuje śmierć w człowieku. Taka śmierć, która odbiera nam Boże życie w nas. Grzech ciężki, który popełniamy świadomie i dobrowolnie, nazywa się dlatego grzechem śmiertelnym.
Dzisiejsze Słowo Boże zaprasza do rachunku sumienia. Do popatrzenia na życie z innej perspektywy. Adamie, gdzie jesteś? Tak Bóg zawołał do ludzi po pierwszym grzechu w raju i tak woła dzisiaj do każdego z nas. Każdy z nas jest Adamem, którego Pan Bóg z miłością szuka.
Jezus w Ewangelii przestrzega: Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle (Mt 10,28).
Całe twoje życie na ziemi, od chwili chrztu aż na wieczność, może być niebem, czyli komunią, wspólnym przebywaniem, relacją miłości, zjednoczeniem z Bogiem. To największy dar i skarb, jaki człowiek może otrzymać od Jezusa Chrystusa. To również łaska, czyli dar nie zasłużony, ale dany za darmo. Dany nie z litości, ale z miłości. Można go tylko z wdzięcznością przyjąć. Co z tym robisz na co dzień? Jak odpowiadasz na tę miłość? Czy przyznajesz się do Jezusa na drogach swojego życia? Zastanów się, czego się boisz? Odrzucenia przez znajomych, hejtu w mediach społecznościowych, wyśmiewania, braku akceptacji? Jezus mówi dzisiaj wprost: Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie (Mt 10,33). Historia Jeremiasza z pierwszego czytania pokazuje, że różnie można zareagować na Boże Słowo.