IMG 4202
Nowa Uszyca. Droga Krzyżowa

W Kościele katolickim IV Niedziela Wielkiego Postu nazywana jest niedzielą Laetare (niedzielą radości). Jej nazwa pochodzi od słów Antyfony na wejście „Raduj się, wesel się Jerozolimo”.  Tradycja niedzieli Laetare sięga początków chrześcijaństwa. Zanim ustalono 40-dniowy post, czas pokuty rozpoczynał się od poniedziałku po IV niedzieli dzisiejszego Wielkiego Postu. Niedziela Laetare była więc ostatnim dniem radości. Nazwa ta  przetrwała próbę czasu i trwa do dnia dzisiejszego.

Bardzo trudno jest jednak, świętować niedzielę Laetare w naszych parafiach na Ukrainie. Czas wojny, ogromne straty w ludziach i rzeczach materialnych, rozłąka rodzin i niepewne jutro, to wszystko nie zachęca do radości, a wręcz przeciwnie, przenika serca ludzkie bojaźnią i drżeniem.

Codziennie słyszymy o nowych atakach i zniszczeniach jakie rosyjscy najeźdźcy czynią na ziemi ukraińskiej. Wielu z nas przyzwyczaiło się już do tej nienormalnej sytuacji w jakiej przyszło nam żyć.  

W tym mijającym tygodniu, po krótkiej wizycie w Kijowie, po przejechaniu przez Irpiń, Buczę, Hostomel i Borodiankę, na widok tych ogromnych zniszczeń, zacząłem uświadamiać sobie, co mieszkający tam ludzie o tej porze w ubiegłym roku przeżywali. Dzięki Bogu dla mieszkańców wyżej wspomnianych miejscowości, wydarzenia te przechodzą już pomału do historii, ale podobny dramat trwa – i to  ze wzmożona siłą – dla tych, którzy mieszkają na wschodzie i południu Ukrainy. Dla tych ludzi ta Czwarta Niedziela Wielkiego Postu na pewno nie będzie niedzielą radości. 

Tu w nowouszyckim rejonie w większości znamy te obrazki z tamtych stron dzięki przekazom medialnym i opowiadaniom naocznych świadków wydarzeń, dlatego, dziękując Bożej Opatrzności za każdy kolejny przeżyty dzień, w duchu solidarności z tymi, którzy mimo wszystko pozostali na terenach dotkniętych bezpośrednimi działaniami wojennymi, modlimy się w ich intencji i wspomagamy dobrowolnie podjętym postem o chlebie i wodzie w każdą środę i piątek Wielkiego Postu.

Pokarm ze stołu Słowa na dzisiejszą niedzielę, niech będzie naszym umocnieniem w podjętych postanowieniach, które możemy złożyć na eucharystycznym ołtarzu.

A Liturgia Bożego Słowa przenosi nas w czasy proroka Samuela, którego posyła Bóg, aby namaścił Dawida na króla Izraela. Cała ta historia przekonuje nas, że Bóg nie opuszcza swojego ludu, ale w swojej mądrości ciągle go prowadzi. Z tej perspektywy innego sensu nabierają wszystkie, czasem i bolesne wydarzenia. Bóg przygotowuje przez nie coś lepszego. 

Historia namaszczenia Dawida chce nam przypomnieć jeden bardzo istotny i ważny szczegół, który odnosi się do każdego z nas a wyraża go to zdanie: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost, gdyż nie wybrałem go, nie tak bowiem człowiek widzi jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce”. Chodzi o uzmysłowienie sobie prawdy, że Boże widzenie świata różni się od naszego.

Ale chrześcijanin dzięki zjednoczeniu  przez Chrystusa w Duchu Świętym z Ojcem widzi inaczej. Zyskuje Boży ogląd wszystkich spraw. To ten ogląd pomaga mu stać się człowiekiem prawym i pomaga mu za „bezowocne” uznać czyny ciemności. Bo dopóki owe czyny schowane są w mroku, ich ohydy nie widać. Dopiero wydobycie ich na światło sprawia, że zaczynają się jawić takimi, jakimi są naprawdę…To główna myśl czytanego dzisiaj listu do Efezjan.

Historia uzdrowienia niewidomego od urodzenia, którą przypomina Ewangelii tej niedzieli, rozgrywa się w Jerozolimie. Niewidomy odrzucony z pogardą, dyskryminowany, wyłączony ze społeczności, miał ogromne szczęście spotkać się twarzą w twarz z Chrystusem, który wyszedł mu na spotkanie wówczas, kiedy wszyscy inni go odepchnęli. To wiara tego człowieka niewidomego sprawiła, że odzyskał wzrok. Każdy grzesznik jest jak niewidomy, bo nie widzi, gdzie jest jego dobro i szczęście, a cuchnące błoto pachnie mu bardziej niż kwiat. Kocha to błoto i rzadko pragnie przejrzeć. Starajmy się więc nie należeć do grona niewidomych.

Ale mamy dbać nie tylko o samych siebie. Każdy z nas jest odpowiedzialny za drugiego człowieka. Czy przyczyniamy się do tego, by nawet największy grzesznik odważył się zwrócić do Chrystusa z prośbą o uzdrowienie, o wyrwanie z nałogów, grzechów, obojętności religijnej, niszczenia miłości w rodzinie?!

Prośmy Pana, abyśmy przejrzeli, jeżeli jesteśmy niewidomi. Bóg już w akcie stworzenia obdarzył człowieka wolnością tak wielką, że zdolną do przeciwstawienia się Jego woli. Tę wolność ogromnie szanował Syn Boży. Znał On potrzeby każdego napotkanego człowieka, jednak wielokrotnie mówił: „Co chcesz, abym ci uczynił?” Z odwagą i zaufaniem prośmy Chrystusa o naszą przemianę, abyśmy „postępowali jak dzieci światłości”, szczególnie podczas tego Wielkiego Postu. 

ak